Jim, Jack i Johny
Każdy z nas ma jakiegoś przyjaciela. Było dwóch takich, co ukradli księżyc, Bolek miał Lolka, Romek i Tomek – Atomka, a pierwszy lot odbyli bracia Wright. Moi przyjaciele to Jakub, Jacek i Jan – jeśli jesteś koneserem dobrych trunków, też możesz ich znać.
Trójka najlepszych przyjaciół
Najlepsi przyjaciele, z którymi lubię spędzać czas, a szczególnie piątkowe wieczory… oczywiście z przymrużeniem oka, ponieważ tak naprawdę każdy z nich jest wielką marką. Paradoksalnie, część moich najlepszych artykułów powstało właśnie w ich towarzystwie. Być może ich obecność wpłynęła na poluzowanie ciasnych więzów krępujących mnie i niepozwalających na łamanie zasad wzorcowego układu artykułu o poważnej, merytorycznej treści. Nadal wierzę, że nie ma to nic wspólnego z moim podejściem do zakazów, zwykle niczym charakterny kot czesany pod włos, zamiast zgodzić się z nakazem, traktuję go jak wyzwanie. Co więcej, Jim, Jack czy Johny nie są o siebie zazdrośni. Doskonale rozumieją, że na każdego z nich przyjdzie czas i miejsce, by znów się spotkać. Po prostu nie jest naturalne dla ludzkiej egzystencji monotonne podejście, by każdego dnia jeść tego samego kotleta. Mimo to każdy z nich wie o mojej obecności, widzi mnie za pomocą swoich wyszukiwarek, konkursów, a nawet bezpośredniego kontaktu, w którym walczy o moje względy wartościowymi prezentami. Jim pojawił się niedawno w nagrodę za wzięcie udziału w konkursie i chociaż była go tak naprawdę tylko połowa, to doniósł eleganckie szklanki. Oryginalność Jacka sprawia, że zdobi moją łazienkę, przechowując w sobie szampon, a Johny, to już historia na zupełnie inny artykuł.
Cała publikacja ukazała się w magazynie Mistr Branży i jest dostępna w pliku PDF po kliknięciu w link.